Czy da się wypocząć na 7 metrowym tarasie w warszawskim bloku? Naturalnie że tak, o ile zostanie on odpowiednio zagospodarowany. W tytułowym projekcie chciałem dodatkowo zrealizować rzecz, która chodziła mi po głowie od dłuższego czasu, czyli “barek na krawędzi”, ale o tym za chwilę.

Nasz Klient dał nam jasne wytyczne: muszą być rośliny z automatycznym podlewaniem; markiza, bo strona południowo-wschodnia; zimne płytki mają być zamienione na stonowany i aksamitny (i niepalny) kompozyt; jednostka zewnętrzna klimatyzacji ma być elegancko zamaskowana. Taras ma być dodatkowo miejscem relaksu na drzemkę lub kawę o dowolnej porze dnia. Zatem działamy!

Po pomiarach odetchnąłem z ulgą, bo udało się położyć deski kompozytowe bez skuwania starych kafli. Dzięki zastosowaniu cienkich profili aluminiowych jako legarów, podłoga nie podniosła się powyżej progu balkonowego. Obyło się również bez wiercenia i tym samym nie naruszyliśmy izolacji płytek, bo profile zostały przyklejone klejem epoksydowym. Właścicielowi spodobało się rozwiązanie, które poprzednio zrobiłem w realizacji “Taras pod gwiazdami”. Deski nie wypełniają w tym przypadku całej dostępnej przestrzeni, ale są obramowane marmurowymi otoczakami “white angel”, których mieniąca się powierzchnia uzyskuje dodatkową iskrę dzięki podświetleniu LED RGB.

Dosyć sporą jednostkę klimatyzacyjną obudowaliśmy deskami kompozytowymi Gamrat, z zachowaniem odpowiedniej wentylacji z przodu i z tyłu wywiewów. Znalazło się nawet miejsce na niewielki schowek pod spodem, a taras zyskał miejsce na wyeksponowanie dużej donicy z sezonowymi kwiatami. Wszystkie brzegi zostały zamaskowane dyskretnymi kątownikami z aluminium. Sterowanie RGB led ukryliśmy pod osłoną klimatyzacji, a zmiany trybów kontroluje się przy pomocy aplikacji z telefonu.

Donice o ciekawych formach dostosowaliśmy do kształtu barierek za pomocą nagrzewnicy. Dodatkowo pojemniki zostały na stałe przymocowane, aby nie zleciały z impetem z 6 piętra. Za automatyczne dolewanie wody wraz z nawozami odpowiada pompa Gardeny i mikrokroplowniki. Na barierkach umieściliśmy kwiaty i zioła sezonowe, natomiast w donicach na podłodze swoje lokum odnalazły bluszcze i pachnące wiciokrzewy. Teraz pną się po niewielkiej pergoli, ukrywającej taras przed spojrzeniami postronnych osób. Jeszcze tylko wyczekać na niedeszczową pogodę i markiza też zamontowana.

Pozostał do opisania mój autorski projekt “barku na krawędzi”, który na początku został delikatnie okrojony w formie przez nadzór budowlany, ale ostatecznie spełnia swoje założenia w stu procentach (a pewnie najczęściej w 40%;). Chciałem odejść od klasycznej formy stoliczka i krzesełek, i wprowadzić na ten taras coś oryginalnego. Oczywiście zawieszki na barierki można kupić chociażby w Ikei, ale to nie byłaby nawet namiastka baru. Postanowiłem iść za ciosem i wykorzystać trwały materiał jakim jest drewniany kompozyt, aby zbudować konkretny barek na dwie osoby. Nawiązując do podłogi i barierek, szkielet powstał z profili aluminiowych, a blat z nieszlifowanej strony deski Gamrat. Dzięki temu łatwo go zmyć, a po zastosowaniu płynu do mebli z woskiem wygląda jak nowy. Konstrukcja została przyśrubowana do barierki, a niewielkie plecy chronią przed wypadnięciem za burtę niesforne szklanki i butelki. Całości dopełniły dwa hokery z technorattanu, sprowadzone z Francji, na które czekaliśmy ponad miesiąc, ale opłacało się, bo po roku na zewnątrz nie widać na nich śladu zmęczenia materiału. W jednym z boków tarasu zmieściła się jeszcze niewielka leżanka. Gotowe!

Za jakiś czas dostałem od naszego przemiłego Klienta feedback, który utwierdził mnie w przekonaniu, że to nie ostatni “barek na krawędzi”, który zrobię. Okazało się, że można przegadać przy tym barku całą noc i nie czuć żadnego dyskomfortu, co zapewne nie przy każdym barze ma miejsce:)…