Działka pod lasem to najczęściej miejsce bitwy człowieka z drzewami, którą te ostatnie zwykle przegrywają. Na ich grobach rośnie później trawnik. W opisywanym przypadku, drzewa miały szczęście, że trafiły na Garden Rangersów, bo my wiemy jak utrzymać trawnik pod sosnami i dębami :).

A bór sosnowy to nie jest łatwe miejsce dla trawnika. Dużo cienia, słaba, najczęściej piaszczysta gleba z moreny czołowej, cienka warstwa humusu, tony twardych igieł, korzenie starodrzewiu wypijające każdą kroplę wody. Pomimo tych przeciwności, przy odpowiednim podejściu trawnik w takim miejscu może być naprawdę uroczy. Niektórzy mają szczęście i dostają w gratisie mięciutki mech. W tym przypadku jednak częste grabienie liści z dębów i igieł sosnowych pozostawiło prawie pustą glebę, wyglądającą jak klepisko.

Częste grabienie liści z dębów i igieł sosnowych pozostawiło prawie pustą glebę, wyglądającą jak klepisko. Bezpośrednie posianie najzwyklejszego gatunku trawy skończyło by się fiaskiem.

Proste posianie najzwyklejszej trawy skończyło by się fiaskiem. W takim miejscu należy po pierwsze nawieźć grubą warstwę żyznej gleby. Udało nam się załatwić glebę nie byle jaką, bo był to już przegryziony nawóz po hodowli pieczarek. Ekologiczny, żyzny, prawie-nie-śmierdzący, mniam.

Odleżane podłoże pieczarkowe to świetny nawóz i za razem bogate podłoże w miejsca wyjątkowo jałowe.

Do tego odpowiedni gatunek trawy w miejsca cieniste i okresowo suche. Efekt po krótkim czasie był zachwycający, a trawa tak szybko urosła, że Klient nie nadążał jej kosić w przerwach pomiędzy wizytami na działce. Podsumowując: leśne drzewa+trawa do cienia=WM.